Najpierw słuchali wykładów, a potem wskoczyli do lodowatej wody, żeby sprawdzić umiejętności w praktyce. W środę 18 strażaków wzięło udział w ćwiczeniach z ratownictwa lodowego na jeziorze Białka koło Parczewa.
Szkolenie strażaków odbywa się w etapach. W ciągu czterech dni poznają teorię i trenują swoje umiejętności wykorzystując specjalistyczny sprzęt, np. sanie lodowe czy kombinezony wypornościowe.
W środę mundurowi na zamarzniętym jeziorze Białka ćwiczyli tzw. samoratowanie oraz ratowanie osób, które wpadną do lodowatej wody.
– Może się tak zdarzyć podczas spacerów, w trakcie ferii. Dlatego chcemy podnosić kwalifikacje po to, żeby skutecznie i szybko udzielać pomocy w sytuacji zagrożenia życia. W przypadku wychłodzenia organizmu mamy tylko 5 do 10 minut. Później taka osoba może nie być w stanie ścisnąć linki palcami – mówi Tomasz Stachyra, rzecznik prasowy Lubelskiego Komendanta Wojewódzkiego PSP.
Ratownicy zwracają również uwagę na to, jak bezpiecznie spędzić nadchodzące ferie. – Lepiej nie wchodzić na zamarznięte jeziora czy rzeki, ale jeśli ktoś się na to zdecyduje, powinien wcześniej powiadomić rodzinę i powiedzieć, gdzie będzie przebywać – mówi Stachyra. – Najlepiej zabierzmy kogoś, kto będzie nam w stanie pomóc w niebezpiecznej sytuacji – dodaje.
Rzecznik podkreśla, że warto wziąć ze sobą telefon komórkowy w nieprzemakalnym etui, a nawet kamizelkę ratunkową. Pomocny może być także gwizdek, który powinniśmy zawiesić na szyi. – Nie zawsze będziemy w stanie zawołać, ale gwizdanie może zwrócić uwagę innych osób – mówi rzecznik.
A co jeśli już wpadniemy do wody? – Ważną rzeczą jest, żeby jak najszybciej opanować emocje, odchylić się do tyłu i wysuwając nogę postarać się odturlać od przerębli, do której wpadniemy – tłumaczy Stachyra.